Wysłany: Sob Wrz 17, 2005 3:55 pm Oprowadzałam pra...wnuka Johanna Karla Schultza !!!!!!!!!!!!
Kochani - teraz to ja nie mam czasu opisywać tego wszystkiego, bo najpierw muszę opowiedzieć Rodzinie. Tymbardziej, że część mojej rodziny miała szczęście uścisnąć rękę owego pra... wnuka.
Starszy pan szalenie miły - i uważa siebie za Gdańszczanina. Jakżeby inaczej!!!
A co najważniejsze - w garści trzymał zdrukowany tekst o J.K.Schultzu z Akademii Rzygaczy.
Proszę Szanownego Roktóra, teraz to ja beż łaski muszę zrobić to tłumaczenie, bowiem wysłuchałam sporej reprymendy na ten temat dzisiaj.
Pozwoli więc Rektór, że za tłumaczenie zabiorę się jak tylko zakończę sezon, co nastąpi pod koniec października....
Ależ miałam dzisiaj DZIEŃ!!!!!!!
_________________ Gdańszczanka
* * *
...ze słońcem w kieszeni i chmurą gradową...
...i mściwym toporem krzyżackim....
A jak dostanę zdjęcia z włóczęgi, to je tu zamieszczę. Obiecany mam kawałek drzewka genealogicznego. I historię rodziny. Na razie mogę tylko tyle powiedzieć, że jeden z synów J.K. został przez niego wysłany za Wielką Wodę, bo stwarzał wychowawcze problemy i w związku z tym, J.K. bał się o posadę. Młody Schultz wyjechał więc - pozostawiając rodzeństwo i rodziców w mieście. Potem siostry do niego dołączyły - wraz z teką rysunków Ojca. Te rysunki są w posiadniu rodziny do dzisiaj. Bracia zostali w Gdańsku i nie wiadomo co się znimi stało.
A reszta opowieści - przy okazji.
_________________ Gdańszczanka
* * *
...ze słońcem w kieszeni i chmurą gradową...
...i mściwym toporem krzyżackim....
Wydaje mi się, że nie opisywałam Pana Kracha, bo tak się nazywa ów Pra...
Starszy pan w kapeluszu - takim nieco zdeptanym kapeluszu. Szalenie inteligentny, zupełnie nie-amerykański (jakby nas to dziwiło). W garści miał ksero książki Schultza, i papiery genealogiczne. A że z reguły garści ma się dwie, więc w drugiej dzierżył aparat. Jest fotografem przemysłowym z zawodu - ale tutaj zachowywał się jak rasowy paparazzi. Informacje rodzinne - oczywiście, że zamieszczę w Akademii - te z typy plotkarskich. Ale dopiero po autoryzacji przez Pana Kracha. Prosiłam Go o pozwolenie, oczywiście je dał, tylko prosił bym najpierw mu przysłała tekst, który on postara się uzupełnić
O Akademii musiałam opowiedzieć, musiałam przetłumaczyć na prędce artykuł prof. Pumeksa, i obiecać iż przetłumaczę resztę. Więc słowo się rzekło, kobyłka, płot i tak dalej....
Co uderzyło Pana Kracha - to fakt iż Gdańsk jest taki czysty i taki śliczny. Poza tym, jeśli idzie o odbudowę, podziwiał przede wszystkim Drogę Królewską, ale także perełki odbudowy poza głównym traktem.
Jego ambicją było zrobienie zdjęć współczesnych – identycznych z widokami w pracach J.K.S. Zwłaszcza w Dworze Artusa dał upust swojej pasji fotograficznej [ i już myślałam, że się skończy wykręceniem karku – tak nas ustawiał (był z żoną) żeby mu pasowało – jak u Schultza...]
Trudno mi jest opisać te niemal 8 godzin ganiania, bo to raczej atmosfera niż fakty się liczy. Ale – okazał się mieć w sobie to „coś”, co miał jego wielki Pra... Dziadek – i o czym mówiła mi Pani Kalina Zabuska, kiedy ją podpytywałam o Schultza.
W sumie – bałam się tego dnia chyba jak żadnego z dotychczasowych egzaminów! A okazało się, że, jak mawia moja przyjaciółka „grunt to panika”. Jakbyśmy się znali ze sto lat z okładem.
Przede wszystkim – chodziliśmy nie tylko śladami Schultza. Chodziliśmy po „naszym” Gdańsku, bo w końcu mu ten Gdańsk podarowałam, a co mi tam! Niech sobie ma.
Kiedyś – po egzaminie w Malborku powiedziałam, że spotkał mnie najwyższy zaszczyt, jak może spotkać przewodnika. I wydawało mi się, że to już koniec zaszczytów w moim życiu. Zwłaszcza po tym, jak oprowadzałam po zamku głównego doradcę World Heritage przy UNESCO. No – ale wczoraj okazało się że można jeszcze ... Chyba nie powinnam myć ręki, którą ściskał....
Wybaczcie to chwalenie się, ale czułam że jeśli tego nie zrobię to zwyczajnie pęknę...
_________________ Gdańszczanka
* * *
...ze słońcem w kieszeni i chmurą gradową...
...i mściwym toporem krzyżackim....
Ten tekst o J.C. Schultzu to ja muszę poważnie przerobić... bo on był pisany tylko na potrzeby muzeum akademii, a potem powstała Galeria Wielkich Rzygaczy i teraz wygląda na to, że Schultz tam trochę niedowartościowany jest... muszę też poczytać, bo trochę nowych materiałów ostatnio państwo Szymańscy z Domu Uphagena wydali.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum