|
Dawny Gdańsk
|
|
Akademia Rzygaczy - Ex-Długi Hendryk
Grün - Pon Mar 21, 2005 5:11 pm Temat postu: Ex-Długi Hendryk Przydarzyła mi się dzisiaj ciekawa historyjka.
Odjeżdżając z pracy zauważyłem staruszka przemieszczającego się o kulach z prędkością metr na minutę, z zawieszonymi na owych kulach ciężkimi siatami. Po chwili wahania zaproponowałem mu, że może go dokądś podwiozę. Jak się łatwo domyśleć, nie miał nic przeciwko temu, bo miał jeszcze przed sobą z pół kilometra, a zajęło by mu to w tym tempie sporo czasu. Już w samochodzie zaczął mi opowiadać, że przyjechał do Gdańska tuż przed jego podpaleniem przez "wyzwolicieli", że jako żołnież zajmował się rozminowywaniem poszczególnych obiektów zabezpieczonych przez Niemców przed zbyt szybkim i zbyt łatwym wyzwoleniem.
Uprzedzając Wasze pytanie, zapewnia, że znam adres i nazwisko tego pana (emerytowanego pracownika PG zresztą).
Z wielu dość chaotycznych opowieści - jak to w rozmowie z przed chwilą poznanym człowiekiem - wychwyciłem jedną, która, jak sądzę, wszystkich nas zainteresuje. Otóż pan ów był świadkiem likwidacji żurawia młotowego, który (ze świadomością że może to nie odpowiadać prawdzie) zwykliśmy nazywać "Długim Henrykiem". I tu pojawiła sie informacja, która jak dla mnie jest bombą. Mianowicie, zgodnie z zeznaniami mojego nieoczekiwanego pasażera, dźwig ten nazywany był przez Gdańszczan pracujących w stoczni "Der Grossvater". Zapytany o "Długiego Henryka" oświadczył, że tej nazwy nie słyszał. Opowiadał mi, jak Rosjanie cięli "Dziadka" żeby go wywieźć na wschód.
Pan ów wygląda na źródło jeszcze wielu informacji, w związku z powyższym zamierzam go najść w okolicy świąt. Czy ktoś ma sprawny dyktafon?
Marcin - Pon Mar 21, 2005 5:22 pm
Cytat: | Czy ktoś ma sprawny dyktafon? |
Jakby co to posiadam dyktafon cyfrowy.
Sabaoth - Pon Mar 21, 2005 5:25 pm
Grüńcio, napiszę jak Bassa, jesteś WIELKI! Nie wypuszczaj dziadka, to jest źródła informacji z ręki.
A Długi Henryk, to był dźwig pływający (chyba), a nie młotek
Grün - Pon Mar 21, 2005 5:30 pm
A to nawet dobrze że masz, bo ów pan nie mieszka zbyt daleko od Ciebie
Mikołaj - Pon Mar 21, 2005 6:09 pm
Brawo, masz od razu nagrodę za dobry uczynek!
parker - Pon Mar 21, 2005 8:55 pm
Gratuluję, ten dobry uczynek naprawdę ci się udał
pumeks - Wto Mar 22, 2005 12:32 pm
Wydaje mi się, że już dawno ustaliliśmy, że Langer Heinrich to był stutonowy dźwig pływający z 1906 roku. Ten 250-tonowy żuraw młotowy (Hammerkran) w literaturze na ogół nie ma nazwy. Ale może sobie być "Grossvater", co mi tam
Sabaoth - Wto Mar 22, 2005 12:39 pm
Cytat: | Langer Heinrich to był stutonowy dźwig pływający z 1906 roku |
To jednak dobrze mi sie wydawalo.
pumeks - Wto Mar 22, 2005 12:41 pm
W Akademii to napisano już dość dawno...
http://www.rzygacz.webd.p...=24,102,0,0,1,0
Grün - Wto Mar 22, 2005 2:27 pm
Ale ja wcale nie twierdzę, że nie ustalono, tylko, że dowiedziałem się jak był nazywany Hammerkran.
Sabaoth - Wto Mar 22, 2005 5:24 pm
Cytat: | dowiedziałem się jak był nazywany Hammerkran |
i, że nie był nazywany długim Heniem
Gdanszczanin - Wto Mar 22, 2005 11:46 pm
Tylko żeby się nie skończyło tak jak z tym człowiekiem spotkanym na górze gradowej , też mieliśmy się spotkać , porozmawiać a jakoś nic z tego nie wyszło...
Grün - Sro Mar 23, 2005 12:00 am
Gdańszczaninie - jeśli masz zastrzeżenia co do tego czy tamtego, to może zanim je wypowiesz, zastanów się, jaki jest Twój wkład w tego typu działania, a dopiero potem formułuj sądy w trybie dokonanym.
Gdanszczanin - Sro Mar 23, 2005 12:04 am
Przepraszam ,masz rację zabrzmialo to dosc arogancko z mojej strony... Po prostu szkoda tracic takie okazje ..
Grün - Sro Mar 23, 2005 12:06 am
To prawda, ale przyznasz, że jak na razie chyba nic straconego...
Gdanszczanin - Sro Mar 23, 2005 12:09 am
na razie ale różnie to bywa z osobami w tym wieku dlatego warto już postarać się o jakiś termin spotkania.
Grün - Nie Cze 26, 2005 10:25 am
Mam wrażenie, że prof. Pumeks powinien już dokonać małego apdejtu w tekście o żurawiu młotowym, skoro wiemy już jak na niego mówiono, a J.Doerffer i F.Otto zgodnie twierdzą, że statek wiozący pocięty żuraw do Rosji zatonął w okolicach Kłajpedy.
pumeks - Nie Cze 26, 2005 5:46 pm
A to ja nic nie wiem. A gdzie Doerfer i Otto tak twierdzą?
Grün - Nie Cze 26, 2005 9:25 pm
W książce Aliny Panasiuk "Miasto i ludzie" s. 37 i 49.
pumeks - Pon Cze 27, 2005 8:13 am
Primo: to, jak mówiono na dźwig, jest oparte jedynie na relacji jednej osoby i to w dodatku sześćdziesiąt lat po jego zniknięciu. Wolałbym jakiś przekaz sprzed 1945 r., dla pewności.
Secundo: za tak samo niepewny uważam przekaz o zatonięciu statku czy barki wiozącego akurat ten dźwig. Podejrzewam, że ani prof. Otto ani prof. Doerfer nie byli przy załadunku ani nie widzieli na własne oczy zatonięcia, a plotki mogły różne rzeczy zniekształcić i pomieszać. Fakt zatonięcia jakiegoś transportu sowieckiego wydaje się pewny, ale co nim płynęło, a tym bardziej, z jakiego powodu transport zatonął, mogłyby potwierdzić moim zdaniem jedynie dokumenty sowieckie z lata 1945 r. - a do nich, podejrzewam, nigdy nie dotrzemy. Dlatego pozwolę sobie zostać przy wersji Br. Zwarry (Wspomnienia gdańskiego bówki, tom IV, s. 137): trudno ocenić, czy rzeczywiście barka z załadowanymi kawałkami tego żurawia została naszpikowana przez Polaków sporym ładunkiem wybuchowym i poszła potem na dno. Ale zmiany w tekście naniosę przy najbliższej okazji.
Grün - Pon Cze 27, 2005 8:43 am
No i o to właśnie chodzi - nie zeby uznać to za pewniki - w historii ich nie ma - ale żeby je uwzględnić w tekscie.
|
|